piątek, 30 maja 2014

Rozdział 8.

Chanel POV*
Była sobota, godzina 14, a pogoda  była tak okropna, że nic mi się nie chciało. Spojrzałam przez okno, na ulicy nie było ani jednej żywej duszy. W głowie wciąż miałam sceny z wczorajszej nocy. I ten pocałunek. Otrząsnęłam się. Podeszłam do komody i włączyłam radio. 
-Dzisiaj gramy hity na życzenie. A oto pierwszy z nich. - z małego urządzenia wydobywał się głos mężczyzny. Nagle wokół zaczęły dochodzić mnie słowa piosenki. "I'm not yours" . Była to przepiękna piosenka, a mi od samego słuchania zachciało się płakać. Opadłam na łóżko. Pojedyncze krople łez zaczęły spływać po moich policzkach. Zakryłam twarz rękami. Byłam taka krucha i słaba. Rodzice nie zasłużyli na taką okropną córkę jak ja. 

"I'm not yours anymore
I'm not yours anymore
No, I'm not yours anymore
I'm not yours anymore"

Wsłuchiwałam się w słowa piosenki i rozmyślałam o moim całym życiu. O wszystkim co wydarzyło się przez cały ten miesiąc. Myślałam o tym jak bardzo się zmieniłam ...
W tym momencie na moją głowę wsunęły się myśli samobójcze. Po co mam cierpieć dłużej? Jeśli mogę skończyć to teraz ... Wstałam i w jednym momencie się policzkowałam 
-Chanel o czym ty myślisz! - krzyknęłam na siebie. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Otworzyłam ją i wyciągnęłam z niej czarne leginsy w krzyżyki  i różową bluzkę z napisem "I hate everything but boys." Zdjęłam ciuchy, które miałam na sobie dotychczas. Z innej szafki wyciągnęłam ręcznik oraz bieliznę i poszłam do łazienki. 
Zdjęłam swoją bieliznę. Weszłam pod prysznic. Ciepła woda otuliła moje ciało. Jak zawsze użyłam mojego żelu truskawkowego. Spłukałam go obficie. Wyszłam spod prysznica. Wytarłam swoje ciało. Po czym założyłam zestaw bielizny z "Victoria's Secret". Wyciągnęłam balsam z szafki pod umywalką i wmasowałam w swoje ciało. Ubrałam wcześniej naszykowane ciuchy. Włosy spięłam w koka bo nie chciało mi się z nimi nic robić. Delikatnie się umalowałam i wyszłam z łazienki. Wyciągnęłam z szafki nowo kupione różowe conversy. Złapałam swoją kurtkę "kchaki". Wzięłam telefon i zrzedłam na dół. Weszłam do kuchni. Wyciągnęłam z szafki musli a z lodówki jogurt naturalny i zmieszałam je razem. Zaczęłam jeść, kiedy ktoś przytulił mnie od tyłu. Obróciłam się myśląc że to mój brat, czasami tak miał. A to nie był on. 
-J..J..Justin? - upuściłam łyżkę stojąc nadal w szoku. 
-Tak to ja. - uśmiechnął się do mnie. Obejrzał mnie pd góry do dołu. -Wybierasz się gdzieś?- włożył ręce do kieszeni spodni. Jak zawsze jego kciuki wystawały. 
-Aaaaa !! - zaczęłam piszczeć i wybiegłam z kuchni do salonu . Stałam centralnie przy kanapie. Justin po chwili wyszedł z kuchni i stanął przede mną. - Nawet się do mnie nie zbliżaj! - machałam w jego stronę lampką, którą złapałam jako pierwszą rzeczy z stolika obok fotela. 
-Chcesz mnie pobić lampką? - podniósł jedną brew. Zabrał mi ją z rąk i odłożył na swoje miejsce. Podszedł do mnie bliżej. Był tak blisko że czułam zapach jego perfum. Oplótł ręce wokół mojej tali i zaczął iść do przodu. Moje nogi spotkały kanapę i razem na nią spadliśmy. 
-Aaaa ! Nawet mnie nie dotykaj ! - krzyknęłam do niego. Okładałam go swoim małymi piąstkami na co on tylko się zaśmiał. 
-Nic ci nie zrobię. Tylko proszę cię nie drzyj się tak, bo inaczej będę musiał cię skuć kajdankami. - spojrzał mi w oczy. Przychylił się i zaczął całować moją szyje. 
-Co ty kurwa robisz? - spytałam próbując go odepchnąć. Na marne. Był zbyt silny jak na moje słabe rączki. Justin nadal pieścił moją szyję za to jego prawa ręka zaczęła podnosić mi bluzkę. 
-Jezu Justin! Co ty do cholery tu robisz tak w ogóle - krzyknęłam na niego . On nachylił się nade mną . Patrzałam w jego karmelowe oczy, które jak zwykle były piękne. 
-Drzwi w kuchni nie były zamknięte więc wszedłem. A przyszedłem tu po to żeby zobaczyć jak się czujesz. - uśmiechnął się. Zeszedł ze mnie i usiadł na fotelu. Zrobiłam to samo tylko na kanapie, przyciągając nogi do klatki piersiowej. 
-Jest dobrze.- powiedziałam bardzo cicho. Patrząc się na widok za oknem. Nadal padało. Kiedy byłam mała ja i mój przyjaciel, który musiał wyjechać kiedy mieliśmy po 4 lata bawiliśmy się na deszczu. Bym chciała go znów zobaczyć. Ehh
-Halo ej Chanel! - Justin stanął przed mnę. Uśmiechnął się wyciągając do mnie rękę. - Choć. - uśmiechnęłam się i poszłam razem z nim. Justin otworzył drzwi na werandę. Zaczęliśmy biec w deszczu do altany na moim podwórku. 
-Jesteś jebnięty. - wyrzuciłam ręce w górę. Na co ona przysunął mnie do siebie.W jego oczach pierwszy raz widziałam coś innego. Było to coś czego jeszcze w nich nie widziałam. Były rozpromienione. 
-Tańczyłaś kiedyś w deszczu? - uśmiechnął się . Do mojej głowy wpadły wspomnienia z jakiegoś filmu. W nim też zakochana para tańczyła w strugach deszczu. Justin wyciągnął telefon i włączył jaką piosenkę. 
"Because of you
I never stray too far from the sidewalk
Because of you
I learned to play on the safe side
So I don't get hurt
Because of you
I find it hard to trust
Not only me, but everyone around me
Because of you
I am afraid"

Owinęłam ręce wokół szyi Justin, na co on przysunął mnie do siebie. Szczerze? Ten chłopak potrafi tańczyć. Przysnął mnie bardziej do siebie na co ja położyłam głowę na jego ramieniu. Nadal padało, muzyka grała i ja wtulona w Justina. Było by idealnie, gdyby nie wróciła moja mama. 
-Boże Justin musisz już iść ! Moja mama wróciła. - pchałam go do furtki z tyłu podwórka. Jednak jak to on był uparty. 
-Ale ja nie chce iść. - wydął dolną wargę i przytulił mnie do siebie. Czasami miałam ochotę pacnąć go w ten jego głupi łeb. Moja mama stoi pod drzwiami, a ja się z nim tu obściskuje ... to nie z kończy się dobrze.
-Justin proszę cię no! - odepchnęłam go nerwowo patrząc na drzwi od werandy. Przecież w każdej chwili mogła wejść tu moja rodzicielka. Spojrzałam na Justina błagalnym wzrokiem. 
-Ehh. Okey księżniczko, ale następnym razem tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. - uśmiechnął się i wyszedł przez furtkę. 
-Uff. - oparłam ręce na kolanach . - Boże.- powiedziałam pod nosem. Muszę odpocząć. Pomyślałam. Spojrzałam na werandę. Uśmiechnęłam się do siebie i weszłam do  domu. Mało brakowało.


______________________________________________________
Zapraszam do rozdziały 8 :) 
I jak? Tego Chanel się nie spodziewała :)
Zapraszam do komentowania :) 
Oto pierwsze trailery  mojego opowiadania: 
Zapraszam!!
Jeszcze jutro lub dziś zrobię kolejny trailer :) 
Miłej nocki :**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz